czwartek, 4 lutego 2010

Prosto choć ciekawie

Niedawno skończyłam robić ten sweter:

Było proooosto i nudno. Mój jest czarny no i taki prosty byłby trochę nudny, więc wykończyłam brzegi małą falbanką. Spieszyłam się strasznie, bo potrzebowałam go na styczniowe wesele z dwóch powodów: po pierwsze nie cierpię na takie uroczystości wkładać żadnych żakiecików, a po drugie było 26 stopni mrozu!!! Tempo miałam zawrotne, a nitki chowałam jadąc już samochodem na wesele...
Wykonany jest z Angory RAM, jest milutki i ciepły. Robiłam w dwóch kawałkach i połączyłam na plecach ściegiem o nazwie Grafting. Trochę się tego ściegu obawiałam, bo wyglądał pracochłonnie, a na dodatek włóczka czarna i mechata, ale jak się okazało nie taki dibeł straszny,  i udało się! Narazie zdjęcie mojego debiutanckiego wykonania tego ściegu. Mam nadzieję, że w weekend będzie trochę słońca i uda mi się go sfotografować.

Znalazłam w jednej z książek również ojczystą nazwę tego ściegu: oczko do oczka.

Drugi wielkopowierzchniowy projekt, który właśnie mam na drutach to takie coś:

Natknęłam się na zdjęcie tego swetrzyska w którejś z gazet przy okazji wywiadu z panią Lis. Wpadł mi w oko. Trochę mi zajęło rozgryzienie co tu do czego przyszyte no i właśnie się robi. Mam nadzieję, że zdążę do wiosny, daję radę go robić tylko oglądajac jakiś film, bądź czytając. Niestety, we wzorze nic się nie dzieje poza tym, że końca nie widać. Tak właśnie wygląda mój niedzielny bardzo wczesnoranny zestaw relaksacyjny. Tęsknię już do ażurów.


Przemku - dziękuję za pochwałę no, a przede wszystkim za pierwszy komentarz na moim blogu, pozdrawiam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz