piątek, 19 marca 2010

Przepraszam Remanent

czyli, chwila prawdy.
Wreszcie się odważyłam wyciągnąć zewsząd swoje włóczkowe zapasy. Specjalnie na tę okolicznosć wzięłam dzień wolny z pracy, aby nie mieć w domu świadków... To już naprawdę włóczkoholizm... Ciekawa jestem jakby przeliczyć zmagazynowane metry na godziny niezbędne do ich przerobienia, może to by mnie powstrzymało przed kolejnymi zakupami. Tymczasem, policzyłam, poopisywałam, zrobiłam próbnik, żeby za każdym razem nie przekopywać zapasów w poszukiwaniu blizej nieokreslonego czegoś na coś. A tak próbniczki będą w gotowości pod ręką, a włóczki spakowane w worki próżniowe, będą czekały grzecznie na swoją kolej.
Uf... nareszcie to zrobiłam!!!


A teraz wracam do swojej wiosennej chusty, bo podobno ma być niedługo cieplej ;-) Tak się przejęłam swoimi zapasami, że chusta - jak najbardziej - robiona jest z zapasu.


3 komentarze:

  1. Zdecydowanie mi lepiej , że nie jestem odosobniona. Ale nadal boję się wyciągnąć włóczkowe zachomikowane zapasy wszystkie na raz na światło dzienne

    OdpowiedzUsuń
  2. kaga, jednak polecam, teraz łatwiej mi sie pohamowac przed kolejnym zakupem, a jaki mam porządek! porobiłam sobie próbniki i wreszcie wiem co mam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam jeszcze dodatkowo stosy resztek! Porządek próbuję zrobić i jednak martwa materia wciąż górą!

    OdpowiedzUsuń